piątek, 4 lutego 2011

Trening Formuły 1, czyli dalekie spotkanie z Kubicą!

2 lutego wydarzyła się rzecz fantastyczna. Otóż Moniax odwiedził tor Ricardo Torno pod Walencją! A zaczęło się tak:

Poprzedniego dnia Karol zarzucił pomysłem: "Ej, Waldemar mówi, że niedaleko trenuje Kubica, jedziemy!". Zatem następnego dnia wskoczyliśmy do metra, złapaliśmy po drodze Waldemara i po sprawnej akcji siedzieliśmy już zadowoleni w pociągu. Hiszpańska kolej nie różni się bardzo od polskiej z tą różnicą, że może odjechać np. 10 minut wcześniej niż to wcześniej w rozkładzie zaplanowano. To się nazywa hiszpańska "mañana...". 

Waldemar w pociągu :D


Po ok. trzydziestu minutach ujrzeliśmy pola i góry (fotka niżej) i okazało się, że jesteśmy na miejscu. Nawet jeśli był to jedynie trening Formuły 1 - w kolejkach po bilet ustawiły się tłumy. W końcu nieczęsto można zobaczyć Kubicę czy Alonso w akcji :P

Walencjańska wiocha:


Torrrr z póki co słabego punktu obserwacyjnego:


Na tor wyjeżdżają pierwsze bolidy :P


Goń mnie, goń mnie!


Kolejny bolid wyjeżdża z boksu. Chcieliśmy siąść przy widocznych tutaj boksach, ale już wszystko było pozajmowane. Pozostały nam miejsca za 5 euro :P


Ciepło się robi, oj ciepło.


Publika. Wszyscy jedzą hotdogi i klaszczą kiedy przejeżdża Fernando Alonso.


Wchodzimy w zakręt...


Na zdjęciach bolidy wyglądają jak jakieś resoraki.



A oto i Robert Kubica!



Następnie przenieśliśmy się na inne trybuny żeby mieć trochę lepszy widok i żeby robić zdjęcia z fajniejszych zakrętów :P


Publika się bawi a bolid jedzie.


Zbliżenie na kogoś tam.


Fernando Alonso i oklaski.



Później przeszliśmy na miejsca, z których można było podziwiać cały tor. I tam już zostaliśmy.

 


Nastąpiła sesja zdjęciowa w stylu "Ja chcę fociaka z bolidem!"





Wypad był bardzo fajny, chociaż każdy przyznał, że Formułę 1 można oglądać przez 15 minut i ma się dość, no ale jednak wyścig a trening to dwie różne rzeczy. :P Na torze (W GORĄCYM SŁOŃCU! :D) spędziliśmy jakieś trzy godziny i ruszyliśmy w stronę stacji kolejowej. Właśnie w tym momencie przekonaliśmy się, że hiszpańskie pociągi lubią odjeżdżać dziesięć minut wcześniej, co zaowocowało masakrycznym biegiem jednak, co ważne, zdążyliśmy.

To tyle! Ciao!

4 komentarze:

  1. wow jaka wy tam macie boską pogodę ;o;o hehe Moniaaaax zdałaaaam :D:D ej masakra uwaliła z pół roku a ja 3+ ;):) dziewczyna co ze mną weszła nie zdała... :( lipa tak.. troche..

    ehh Alonso..ale głowy mu nie widać ;);)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo, polskie realia studenckie niestety takie są :P zobaczymy, jakie są hiszpańskie :P a pogoda rzeczywiście obecnie miażdży :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I hate U !!! ;);* za to słońce kur***! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. już niedługo już niedługo w Polsce będzie maj... :D:D:D

    OdpowiedzUsuń