piątek, 4 marca 2011

Hiszpańscy archeolodzy, karnawał i wstęp do FALLAS!

Za dużo się dzieje i za mało mam czasu ;) Przedstawiam więc relację z niektórych wydarzeń minionego tygodnia. W zeszły czwartek w moim piso miała miejsce kolacja z udziałem hiszpańskich archeologów. Moniax mógł sobie skorzystać z pysznego hiszpańskiego jedzenia! :D




Tortilla hiszpańska na trzy różne sposoby.


Ten pan w fiolecie to Victor, który jest mistrzem specyficznego humoru. Zadawał mi pytania w stylu: "Macie w Polsce czekoladę? A od kiedy ją macie, chyba od niedawna?", "Gdzie jest Polska, bo w sumie to nie wiem?". Na początku myślałam, że mówi serio :P



Najedzeniiiii.


W piątek miałam się podleczać, no bo przecież już drugi raz sobie chorowałam. Jednak z Hiszpanami nie ma lekko. Jose wpadł do naszej kanciapy, zjadł kolację i zarzucił wypad na miasto. Jurema przyrzekła, że wrócimy za dwie godziny, co okazało się prawdą, na szczęście dla mojego gardła :P. Z Hiszpanami heavymetalowcami odwiedziliśmy oczywiście dwa super heavymetalowe bary, w których oczywiście żadnego erasmusa się nie zobaczy. Mogę się czuć wyróżniona. :P

Jurema jak zwykle nieśmiała.


Jose ;D


W sobotę obiecałam, że wreszcie wyjdę z domu. :P Miejsce miała bowiem impreza u Tea i u Saschy, czyli chłopaków z pamiętnego niedzielnego piknika. Poniżej fotorelacja z naprawdę świetnej fiesty :)




Pobre griego i pobre polacos, czyli biedactwa ;) Tak się przezywamy ostatnio.


Teo robi magiczny drink ;P


Grzeczny Teo. ;)


Eee. Nie bardzo wiem, co tu się dzieje. :P


Simoooone. ;]


Z Martą ;]



 Leonidas i Hiszpanka ;)


W środku nocy wpadła sąsiadka z pretensjami, więc wyskoczyliśmy na Benimaclet (nasza dzielnia!), na której odbywał się karnawał, czyli wielka fiesta niemal pod oknami mojego mieszkanka :D. Należy bowiem wiedzieć, że 15 marca zaczynają się w Walencji Las Fallas, czyli najważniejsze święto tego miasta. Ale fiesta trwa już od 1 marca, na ulicach imprezy niemal w każdy wieczór, a w centrum sztuczne ognie każdego popołudnia. Po prostu wszyscy się bawią. Karnawał zakończyliśmy śpiewami i tańcami :P

Zapewne Mateusz tłumaczy jakiś polski zwrot.


Idziemy na karnawał!




Tutaj już tańce :D





:D:D:D


Następnego dnia wypadała niedziela. Porządnie się wyspaliśmy i ruszyliśmy do centrum. Tego dnia bowiem rozpoczynał się, hm, jak to nazwać. Wstęp do FALLAS! :P Czyli wszędzie grupy ludzi z bębnami, koncerty w centrum i fantastyczny pokaz sztucznych ogni! Najpierw wędrówka na obiad do bardzo ciekawego miejsca.





Wszędzie bębny!



Najlepsze drzewo Walencji.




Niespodziewanie natrafiliśmy na genialny koncert! :D Grupa zagrała hity typu "Tonight's gonna be a good night" czy "Let me entertain you" :D Poza tym nawiązałam kontakt z perkusistą, która grając odwracał się do mnie i widząc wymierzony w niego aparat uśmiechał się i strzelał głupie miny. A wszystko dzięki płachcie, która co chwila go odsłaniała :D Ahh, to było fajne! :D:D:D


Dajesz w ten werrrbel!



Za sceną była najlepsza zabawa.


Haaaa :D Tutaj zaraz szczerzył zęby, ale aparat nie nadążył.


Potem następuje oficjalne otwarcie FALLAS! Na górze fallery, czy jak tam się one zwą. Główna fallera ciągle krzyczała: "VALENCIANSSSS, FALLERSSSS!", czyli generalnie zachęcała do zabawy.




Na koniec pokaz sztucznych ogni, który nas zmiażdżył! Wrzucam fociaki (video wyrzucone ze względu na małą ilość miejsca) :D




Na koniec fociak z sesji zdjęciowej z kapeluszami.


FALLAS ROZPOCZĘTE! :D

1 komentarz:

  1. ayy que bonito el video;:D:D prawie słysze tam ten hiszpański ...co chwila ooo aaa eee ::D:D:D ale Wam dobrze carnaval... a u nas post juuuuz ;> byla sroda "popiołkowa" jak mawia moja Pani od Brazylijskego ;) ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh Moniax jak ty tych ludiz tam rozrozniasz? masz miliardy znajomych a ja nikogo nie poznaje ;o a teraz un fragmento para Jurema :P oye no te tapes los ojos con la mano porque esto no sirve :D eres la unica persona que reconozco sieeeempre en la foto :D jejejjeje es por eso! porque nunca quieres salir en la foto :) saludos !! :):)

    OdpowiedzUsuń